Brutal z manierami

Dzisiaj w planach mamy 'randkę’ z miejskim brutalem o łagodnym sercu. Mowa o Suzuki GSR 750, bo taki właśnie motocykl zapragnął przygarnąć do swojego garażu Hubert. Po kilku latach spędzonych w siodle skutera, Hubert postanowił pójść o krok dalej i poszukać czegoś co zagwarantuje majtki pełne atrakcji podczas codziennej trasy do fabryki, a w weekendy pozwoli wyskoczyć na tor, albo polatać trochę ostrzej po winklach. Generalnie od samego początku braliśmy pod uwagę wyłącznie GSR 750, a na krótkiej liście rezerwowej ląduje jeszcze tylko jeden model – Yamaha FZ8. To tak na wszelki wypadek, gdyby poszukiwanie ładnej Suzuki okazało się mniej zabawne niż żart prowadzącego Familiadę 🙂

Hubert miał już upatrzony egzemplarz gdzieś w Polsce – zapowiada się więc praca w terenie. Ten facet to urodzony optymista i od samego początku nie brał pod uwagę innego wariantu niż zakup wytypowanego egzemplarza już za pierwszym podejściem. Na nic zdały się moje subtelne sugestie, że proces zakupu nie zawsze przebiega tak sprawnie i że nie w każdej bajce musi być od razu księżniczka 🙂 Kilka godzin później meldujemy się na miejscu. Motocykl na pierwszy rzut oka, nie wygląda źle. Jednak pochodzenie z Francji mobilizuje do bardzo wnikliwej oceny stanu technicznego. I tutaj zaczynają się pierwsze problem. Motocykl, w mojej ocenie, jest na bank malowany. W przeszłości i jedna i druga strona miała bliższe spotkanie z czarnym i chociaż wszystkie uszkodzenia zostały lepiej lub gorzej usunięte, pewne aspekty wciąż jednoznacznie świadczą o burzliwej przeszłości tego bike’a. Dla formalności należy wymienić chociażby ogranicznik skrętu, który był naprawiany, czy przód motocykla, który z jakiegoś powodu był kompletnie rozbierany, łącznie z chłodnicą oraz zawieszeniem. To jednoznacznie dowodzi, że ten egzemplarz to jednak nie nasz 'target’. Szybka analiza wszystkich 'za’ i 'przeciw’ sugeruje jednoznaczną odpowiedź, a zakupu tej konkretnej sztuki trzeba definitywnie odpuścić.

Kierując się w stronę domu, póki za oknem wciąż widno, szukamy alternatywy, a skoro zakup ma mieć miejsce przy pierwszym wyjeździe, dajemy losowi jeszcze jedną szansę. Okazuje się, że gdzieś niedaleko jest jeszcze jeden ciekawy egzemplarz. Trochę starszy i z większym przebiegiem, ale jak mantrę zawsze powtarzam – nie wiek, ale stan techniczny motocykla jest najważniejszym czynnikiem przy podejmowaniu decyzji zakupowej dwóch kółek. Fakt, że motocykl sprowadzony został przez obecnego właściciela z Niemiec i jest w tych samych rękach już kilka ładnych lat – to dobry zwiastun. Przy bliższych oględzinach GSR robi dużo lepsze wrażenie niż poprzednik. Gołym okiem widać, że nic tutaj nie było 'rzeźbione’. Wszystkie śruby, mocowania, wiązki przewodów wyglądają tak, jak w momencie opuszczenia fabryki. Do pracy silnika też nie ma się jak przyczepić, wszystko chodzi tak jak powinno. Cieszą również akcesoryjne dodatki jak crash pady, osłony dekli czy wysoka szyba. Do wymiany kwalifikuje się jednak napęd i przednia opona, więc bez drobnych inwestycji raczej się nie obejdzie. Ale to przecież norma – przy zakupie każdego używanego motocykla trzeba się liczyć z pewnym wkładem finansowym na początek. Twarde negocjacje finalnej ceny ostatecznie trochę opóźniają proces zakupu, jednak już dwa dni później Suzuki parkuje w nowym garażu.

A dobrze 'wychowany brutal’ w nienagannej kondycji wygląda jakoś tak 🙂

1 thought on “Brutal z manierami”

  1. Dzwoniąc na numer telefonu Macieja znaleziony gdzieś przypadkiem w internecie, nie wiedziałem czego się spodziewać. Po pierwszej rozmowie wiedziałem że to właśnie z nim bede chciał kupić swój pierwszy „poważny” motocykl :). Kolejne godziny spędzone razem (od 15 do 24.00) na rozmowach o motocyklach tylko utwierdziły mnie w przekonaniu że Maciej to odpowiednia osoba na właściwym miejscu. Niesamowita wiedza i pasja do motocykli oraz odpowiednie podejście do klienta powodują że polecam w 110 % tego allegrowicza 🙂
    Maciej tak trzymaj !!!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *